Cześć! :)
Dzisiaj na tapetę idzie kolejny tani, ale świetnej jakości produkt do makijażu - a mianowicie eyeliner z Wibo (w internecie można go też znaleźć pod nazwą eyelinera z Lovely, ale to chyba jedno i to samo).
W gruncie rzeczy ten i poprzedni post można uznać za taką moją mini-odpowiedź na słynny youtube'owy TAG: "Tanie nie znaczy złe" (który swoją drogą bardzo lubię) :)
Eyeliner o którym dzisiaj Wam opowiem był pierwszym moim produktem tego typu - i tutaj, tak jak w przypadku wszystkich innych kosmetyków, które kupowałam po raz pierwszy - nastawiałam się głównie na cenę, a nie na jakość (wiem, że generalnie jest to błąd, bo przez zły kosmetyk mogłam się po prostu zrazić, ale tym razem miałam szczęście - w każdym razie teraz już tak nie robię :)) - chciałam po prostu go kupić aby zobaczyć, jak taki kosmetyk sprawdzi się u mnie i czy mi się w ogóle przyda - no bo po co mi coś droższego, jeżeli miałoby stać jedynie na szafce i się marnować?
Podczas jednej z wizyt w Rossmannie sięgnęłam po pierwszy z brzegu eyeliner który rzucił mi się w oczy - był bardzo tani, więc pomyślałam "A co mi szkodzi?" i kupiłam.
Okazało się, że lepiej trafić nie mogłam :)
Za (!) 6-7zł dostajemy 4ml produktu. Eyeliner jest w klasycznym, czarnym opakowaniu.
Nie wiem czy dostępne są inne kolory, w każdym razie ja mam kolor czarny. Jest to na prawdę piękna głęboka czerń, która nie bleknie ani nie płowieje nawet w ciągu całego dnia.
Eyeliner nie kruszy się ani nie rozmazuje nawet przez 8h (dłużej nie testowałam, ale myślę, że jeszcze by wytrzymał - czytałam gdzieś opinie, że trzymał się 12h bez szwanku).
Nie jest wodoodporny, więc oczywiście wątpię żeby przeżył w dużej ulewie albo czymś podobnym ;)
Eyeliner nie kruszy się ani nie rozmazuje nawet przez 8h (dłużej nie testowałam, ale myślę, że jeszcze by wytrzymał - czytałam gdzieś opinie, że trzymał się 12h bez szwanku).
Nie jest wodoodporny, więc oczywiście wątpię żeby przeżył w dużej ulewie albo czymś podobnym ;)
Jednym z największych atutów tego eyelinera jest jego pędzelek -
cienki, precyzyjny i giętki, co znacznie ułatwia malowanie kresek.
"Usadowiony" jest na długiej rączce, co również pomaga nam w uzyskaniu idealnej kreski :)
Dzięki cienkiemu pędzelkowi możemy z łatwością namalować zarówno cienką, jak i grubą, dramatyczną krechę :)
Eyeliner ma dość rzadką konsystencję, co niektórym może przeszkadzać, ale mi osobiście w niczym nie utrudnia malowania - jedynie zaraz po aplikacji, albo w trakcie poprawek można go dość łatwo rozmazać, ale przy odrobinie ostrożności nie ma problemu - kreska w bardzo szybkim tempie zasycha ;)
Powyżej swatch: pierwsza "linia" (a raczej plama - jeszcze nie do końca wyschnięta, bo zdjęcie robiłam na szybko, zaraz po nałożeniu :D) przedstawia intensywność koloru, a dwie kolejne pokazują jak cienkie i precyzyjne linie można uzyskać (nie są tak intensywnie czarne jak ta pierwsza ponieważ na pędzelku kończył się już tusz ;))
Podsumowując - za tą cenę jest to na prawdę świetny eyeliner i warto go przetestować, nie tracąc przy tym dużo - myślę, że wielu osobom przypadnie do gustu - szczególnie nowicjuszom, bo wykonanie nim kreski jest bardzo proste, a chyba wszyscy mieli z tym na początku problem :) Ja uczyłam się właśnie na tym eyelinerze metodą prób i błędów. Powtarzałam to całkiem sporo razy żeby "weszło mi to w krew", a mimo to nadal go jeszcze nie zużyłam, a mam go już ponad 4 miesiące ;) Więc na koniec kolejny plus - jest wydajny :D
polecam!
Na koniec bardzo prosty i banalny makijaż który wykonałam dziś na szybko za pomocą tego eyelinera :)
Kosmetyki jakich użyłam:
~ beżowy cień do powiek z jakiejś tam paletki na całą ruchomą część powieki (wyrównanie kolorytu) :D
~ Trio cieni do powiek z Wibo, nr. 11 (wykorzystałam wszystkie trzy odcienie zieleni które były w tym trio, najjaśniejszy w wewnętrznym kąciku, najciemniejszy w zewnętrznym.
~ Rival de Loop Glamour Night quattro eyeshadow 03 Truffle Brown (najjaśniejszy perłowy cień nałożyłam w wewnętrznym kąciku).
~ EYELINER WIBO/LOVELY na górnej powiece.
~ biała kredka na linię wodną.
~ czarna kredka Mon Ami bardzo delikatnie pod linię wodną.
~ tusz do rzęs L'oreal Lash Architect Carbon Gloss
Odrobina zielonego cienia na dolnej powiece też wyglądałaby całkiem fajnie :)
Z góry przepraszam za wszystkie jego błędy, ale w sumie warto tutaj wspomnieć, że ja bardzo rzadko używam kolorowych cieni :) tak więc z góry wybaczcie i nie spodziewajcie się po mnie profesjonalnych i zaskakujących makijaży - jeżeli się tu takie pojawią, to raczej będę je pokazywać tylko w celu zaprezentowania jakiegoś kosmetyku ;)
Buziaki! :*
Ja używam eyelinera Essence z limitowanki I love Berlin - też mój pierwszy :)
OdpowiedzUsuńWidzę ,że eyeliner z Wibo ma fajny pędzelek. Dżo o nim dobrego słyszałam.
Ładna kreska :)
@Luna,
OdpowiedzUsuńtak, ma bardzo przyjemny pędzelek :)
dziękuję :*
lubie eyelinery z takim pedzelkiem wiec musi byc calkiem fajny .
OdpowiedzUsuńwidze ze uzywasz tusz do rzss L'oreal Lash Architect . jestes z niego zadowolona? polecasz? bylbym wdzieczna za recenzje bo zastanawiam sie nad kupnem . pozdrawiam
słyszałam już o nim dobre opinie, więc może kiedyś się skuszę:)
OdpowiedzUsuń@Smieti,
OdpowiedzUsuńOdnośnie L'oreal Lash Architect,
Z czego wiem to jest kilka wersji tego tuszu, więc nie jestem do końca pewna czy chodzi Ci o klasycznego architecta w srebrnej oprawie graficznej, czy tego którego ja mam, czyli Carbon Gloss (czarno-niebieska wersja) :D W każdym razie ja mam ten tusz od niedawna i na pewno zrobię o nim za jakiś czas jakąś recenzję, ale na chwilę obecną jeszcze go do końca nie poznałam. Mogę Ci o nim powiedzieć tyle, że dla mnie póki co jest całkiem okej, dobrze pogrubia i średnio wydłuża, ma pięknie czarny kolor i dobrze rozdziela (chociaż ma swoje humory i ostatnio zdarzyło mu się skleić, ale może to była moja wina, bo generalnie jest w porządku) - ale szczerze powiedziawszy szału nie robi :( Na wizażu dużo osób baaardzo na niego narzeka i ma w większości złe recenzje... W sumie nie dziwię się, bo ja go dostałam w prezencie, ale wg. wizażu kosztuje 45zł (na allegro podobnie jak Revlon Colorstay znacznie tańszy - ok. 30zł) ale moim zdaniem niestety nie jest wart tej drogeryjnej ceny - za 40-50zł można mieć znacznie lepszy tusz, Lash Architect Carbon Gloss jest w tej półce cenowej przeciętny :/ Ale na wizażu są opinie, że Carbon Gloss z całej rodziny Lash Architect jest najgorszy i ponoć klasyczny Lash Architect 3-D (srebrne opakowanie o którym wspominałam na początku) jest lepszy :D Ale nigdy go nie używałam, więc niestety w tej kwestii nie mogę Ci pomóc. I wybacz, jeśli namieszałam i wyszło tak zwane masło maślane :D Pozdrawiam! :)
@Atina,
opinie jak najbardziej słuszne :)
dzieki za recenzje - jest mi bardzo pomocna!
OdpowiedzUsuńmoze byc tak ze rozne odmiany tego samego tuszu sa albo rewelacyjne albo beznadziejne . ja tak mam z Volume Million Lashes . wszyscy ja chwala [wersje podstawowa - cala złota] . ja skusilam sie na jej wersje "extra black" - złoto-czarne opakowanie i jest beznadziejna tzn efekt super ale pod koniec dnia mam taka pande pod oczami ze odstawilam ten tusz .
@Smieti,
OdpowiedzUsuńnie ma za co, cieszę się, że mogłam pomóc :)
No niestety, wygląda na to że nowa wersja nie zawsze znaczy "lepsza" :)
Odnośnie pandy pod koniec dnia - ten Lash Architect który ja mam też lubi zrobić pandę :/ chyba długo ze mną nie zabawi, a zapowiadało się tak pięknie...
A ja zamiast się zachycać eyelinerem, to zachycam się Twoją tęczówką- piękna jest
OdpowiedzUsuńMam taki nowy eye liner wibo na sprzedaż, mój e-mail monika199117a@wp.pl, chętne zapraszam do napisania do mnie :)
OdpowiedzUsuń